Jakub Plšek to trzeci czeski artysta, który dostał się aż do Cirque de Soleil, czyli największego i najsłynniejszego zespołu cyrkowego świata. Czterdziestolatek z Moraw, który opanował szereg dyscyplin cyrkowych, ma za sobą długie lata sukcesów w zespole, a także dwie główne role. Jedną z nich odgrywał w show Toruk, z którą dotarł też do Pragi. Obecnie występuje w jedynym show rezydencyjnym Cirque de Soleil w Azji.
Pochodzący z Kanady słynny Cirque de Soleil potyka się przez koronawirus z kryzysem ma przed sobą widmo bankructwa i zwalnia artystów. Ale Jakub Plšek jest jednym z niewielu, którzy mogą swoje fantastyczne, zapierające dech w piersiach numery, znowu pokazywać światu. Od trzeciego czerwca jesteśmy znowu otwarci, więc należę do nielicznych artystów, którzy mogą stać na podium przed niemal pełną widownią - relacjonuje Plšek u chińskiego miasta Hangzhou.
Jesteś dopiero trzecim Czechem, który dostał się do Cirque de Soleil. Co to dla ciebie oznacza?
To że jestem dopiero trzecim Czechem, nie ma dla mnie takiego znaczenia. Cieszę sie, że się tam dostałem, ale spełnieniem marzeń jest dla mnie samo występowanie, czas spędzony na podium i poczucie, że ludziom się to podoba. Co więcej, to marzenie, którego nigdy nie miałem, bo talent mnie znalazł sam. To cudowne.
Jaka była w ogóle twoja droga do Cirque de Soleil?
Długo nie wiedziałem, że coś takiego wgl istnieje, że można w ten sposób zarabiać i z tego żyć. Ale jak tylko sie o tym dowiedziałem i zacząłem mieć tę świadomość, stwierdziłem, że to może być coś dla mnie. W tym czasie jednak uprawiałem zawodowo gimnastykę, więc to nie było takie aktualne. Zmieniło się to później, gdy gimnastyka przestała mi sprawiać taką frajdę i nie widziałem dla siebie perspektyw w sporcie. Nagrałem więc wszystkie moje sporty, czyli gimnastykę sportową, ale też skoki do wody czy aerobik, zrobiłem z tego składankę i wysłałem im. Był wtedy rok 2007. Spodobałem się im, dali mi instrukcje, co by chcieli zobaczyć jako następne, ja to znowu nagrałem, odesłałem, a oni się za kilka tygodni odezwali, że chcieliby mnie w jednym show.
W zeszłym roku dzięki show Toruk, gdzie grałeś główną rolę, występowałeś w Pradze. Było to wyjątkowe przeżycie?
Oczywiście. Wystąpić w kraju przed swoją rodziną i znajomymi i pokazać im, co właściwie robię, to było coś naprawdę wyjątkowego. Po raz drugi występowałem w kraju, ale dzięki głównej roli to było jeszcze o kilka poziomów wyżej. Przeżywałem to na maksa, było to dla mnie zupełnie inne show.
Co to dla ciebie oznaczało?
Kolejny spełniony cel, który sobie wyznaczyłem. Ale było to strasznie wyczerpujące, bo to była jedna z najtrudniejszych postaci w całym Cirque de Soleil. Dwie godziny na podium, biegasz, grasz i do tego masz pięciominutowy bardzo wymagający fizycznie solowy numer. Dać radę od początku do końca kosztowało dużo energii i strasznie się zmachałem, ale było to oczywiście cudowne przeżycie. Włożyłem w tę główną rolę ogrom pracy, więc cieszę się, że to wyszło.
Jak długo i jak często trenujesz przed poszczególnymi występami?
Długość treningu zależy od tego, jakie to show. Czy w wielkim namiocie, arenie, czy show rezydencyjne, jakie odbywają się Las Vegas, Orlando, Nowym Jorku czy też w Hamburgu. Przygotowanie trwa od kilku miesięcy do jednego roku. Najpierw nad tym pracuje creation team, co trwa bardzo długo. Na przykład Toruk przygotowywano cztery lata, zanim włączyliśmy się w to my akrobaci. Potem zaczynają się już próby z akrobatami i podium. Wszystkie zaczynają się w Montrealu.
Co wszystko potrafisz? I co powinien artysta w tym zespole umieć?
Potrafię wiele dyscyplin cyrkowych. Zresztą po 13 latach można tego oczekiwać. Z reguły robię coś w powietrzu. Moją specjalnością są strapsy, ale na przykład teraz mam w przedstawieniu chińskie rury. Wszystko zależy od roli, jaką dostaniesz. Dlatego w zespole są aktorzy, klauni, byli sportowcy, muzycy czy też na przykład specjaliści cyrkowi ze szkoły montrealskiej.
Jak długo może artysta w Cirque de Soleil wytrzymać?
Zależy też od tego, jak szanujesz siebie i swoją pracę. Wygląda to podobnie jak u profesjonalnych sportowców. Jeśli chcesz wytrzymać jak najdłużej, musisz nad sobą pracować i mieć trochę zdrowego rozsądku, bo jeśli ciało odmówi współpracy, nie możesz tej pracy wykonywać.
Akrobacje wykonywane przez artystów w trakcie show są niewiarygodne. Jak bardzo są one też niebezpieczne?
Zawsze mówię, że gdy wiesz co robisz, nie jest to niebezpieczne. Ale z drugiej strony, gdyby tego niebezpieczeństwa nie było, to by ludzie nie przychodzili. Musi być w tym coś wyjątkowego i temu odpowiadają treningi. Niebezpieczne elementy są trenowane codziennie po setki godzin. Ciało musi się nauczyć w trakcie przedstawienia jechać na autopilota. Tam nie ma miejsca na niebezpieczeństwo.
W trakcie przedstawienia wszystko działa z reguły, jak powinno. Ale jak to jest na treningach, boli?
Boli, zwłaszcza nowe rzeczy. Pamiętam na przykład moje pierwsze spotkanie z chińskimi rurami, których nigdy wcześniej nie widziałem. Były potarte klejem, żeby można się było dobrze złapać. Tyle że potem schodziła skóra z dłoni. Dłonie musiały się długo przyzwyczajać. Boli, ale ciało przywyknie do wszystkiego.
Cirque de Soleil proponuje świetne, zgrane i dopracowane show, bez jakiejkolwiek pomyłki. Czy na tym polega największy sukces zespołu?
Każde show jest inne i opiera się na innym efekcie. Na opowieści, światłach, kostiumach czy akrobacji. W zespole to standard, bo niedopracowane show by nie zadziałało. Tak samo jak z filmem czy teatrem - im bardziej dopracowane w szczegółach, tym więcej widzów. Dlatego trenujemy każdy dzień i poprawiamy wszystkie błędy. Nie żeby błędów nie było, pojawiają się nawet po dziesięciu latach występów, ale dobrze, że widz tego nie zauważa i dla niego wszystko sprawia wrażenie perfekcji.
Czy Cirque de Soleil to szczyt, jaki można osiągnąć, czy można dostać się jeszcze wyżej?
Zależy. Każdy ma inne mety i cele, ale dla mnie to jest szczyt. Główna postać w show była moją metą. Z drugiej strony chciałem jeszcze spróbować cruise ship, czyli statki oceaniczne, na których występowałem trzy lata, ale potem wróciłem do Cirqurle de Soleil. Teraz idę dalej. Toruk dobiegł przed rokiem do końca i od zeszłego listopada zaproponowali mi nową postać w pierwszym show rezydencyjnym w Azji. Moim warunkiem było, że już nie chcę podróżować, bo trzynaście lat wystarczyło. Więc wysłali mnie do Azji i robię, co lubię.
Co cię przyciągnęło na statki?
Bardzo mnie ciekawiły. Chciałem wiedzieć, jak to jest na wielkim statku, który się rusza i gdzie ludzie ciągle się zmieniają.
Masz przed sobą jeszcze jakieś inne cele?
Ja mam trochę inaczej, bo zaczynałem wysoko. Z sali gimnastycznej trafiłem prosto do Cirque de Soleil, więc nie mam za sobą takich początków jak inni akrobaci, ci byli przedtem w mniejszych zespołach...
Do Cirque de Soleil trafia wielu artystów. Panuje między nimi wielka rywalizacja?
Artyści pochodzą z całego świata i w większości ze sportów indywidualnych. Każdy reprezentuje sam siebie, więc pewien stopień rywalizacji w tych ludziach jest. Osoby ze szkół cyrkowych też mają swoje specjalizacje i są dla siebie konkurencją. Z drugiej strona pcha to ludzi do przodu, a w zespole każdy sobie wyznacza kolejne cele. Ja też nie dostałem głównej roli od razu w pierwszym roku, każdy musi nad sobą pracować i kroczyć do przodu. Bo jeśli ty nie dasz rady, na twoje miejsce jest wielu innych chętnych.
Jak długo jeszcze chciałbyś w zespole wytrzymać?
Ja jestem wielkim patriotą, kocham swój kraj i w każdej wolnej chwili tu wracam. Ale v Cirque de Soleil chciałbym wytrzymać, jak długo tylko się da i jak długo będzie mi to sprawiać radość. Zależy też, ile wytrzyma ciało, dla którego to wielkie obciążenie.
A co byś chciał robić potem?
To chyba przyjdzie z czasem. Teraz mógłbym być technikiem, trenerem albo reżyserem, ale nie wiem co będzie za rok, dwa albo trzy. Obecnie działa. też jako coach w zespole i poza nim, robię reklamy, organizuję pewne eventy, ale nie mam jakiejś stałej wizji i zresztą myślę, że planowanie nie ma sensu. Zawsze dotarłem do czegoś, co mi sprawiało radość. Los i szósty zmysł u mnie chyba działają, bo zawsze zaprowadziły mnie na właściwą drogę. Trzeba słuchać swojego ciała, otoczenia i robić, na co masz ochotę. Nie robię planów. Kieruję się hasłem go with the flow.
autor: Petr Sobol
W III kwartale 2024 r. w obiektach zbiorowego zakwaterowania na terenie województwa morawsko-śląskiego skorzystało łącznie 353,7 tys. gości, w tym 72,4 tys. obcokrajowców. Liczba udzielonych noclegów wyniosła 1,01 mln noclegów i spadła o 0,8% rok do roku. Większą liczbę gości i noclegów w porównaniu do analogicznego okresu roku poprzedniego odnotowano w przypadku klientów zagranicznych, natomiast rezydenci zanotowali spadek.
W budowanym tunelu Višňová niedaleko Żyliny rozpoczęto układanie cementowo-betonowej nawierzchni drogowej. Tym samym najdłuższy tunel na Słowacji po raz kolejny jest nieco bliżej ukończenia. Poinformował o tym Zarząd Dróg Krajowych. Uruchomienie tunelu planowane jest obecnie, po wielu latach opóźnienia, na koniec przyszłego roku.
Grupa Kapitałowa Stalexport Autostrady, zarządca płatnego odcinka Katowice-Kraków autostrady A4, podsumowała trzy kwartały 2024 r. z przyrostami w zakresie kluczowych wskaźników finansowych. W porównaniu do analogicznego okresu ubiegłego roku wzrosły przychody oraz zysk netto. I to mimo faktu, że średnie natężenie ruchu na koncesyjnym odcinku drogi w ciągu trzech kwartałów bieżącego roku spadło o 0,3 proc. w stosunku do analogicznego okresu ubiegłego roku.
ekspozycja historie regionu Liptov i jego okolicy, jego architektury, ...
jest wyspecjalizowaną firmą budowlaną działającą na terenie całej Republiki Czeskiej oraz krajów UE.
jest grupą zrzeszającą szkół policealnych w prestiżowych kierunków sztuki i projektowania mody
Frekomos
dle firemní klasifikace
Czechy, Kraj morawsko-śląski
Portal i-Region.eu
na podstawie doświadczenia
Czechy, Kraj morawsko-śląski
Portal i-Region.eu
na podstawie doświadczenia
Czechy, Kraj morawsko-śląski