Z Danielem Kralem, aka Ostatnim Gangsterem z Ostrawy – Poslední ostravský gangster, rozmawialiśmy o tym, że do rapowania nie trzeba być złym ani mieć krzykliwego samochodu, że lata dziewięćdziesiąte są wieczne i że ostrawski to język, do którego trzeba dorosnąć.
Co było u Pana pierwsze - street art czy rap?
Zaczęło się od graffiti. Od podstawówki bardzo lubiłem rysować, gdy pojawiły się pierwsze Smerfy i Żółwie Ninja. Na początku lat dziewięćdziesiątych na murach tu w Ostrawie pojawiło się kilka pierwszych graffiti, nie wiedziałem jeszcze jak to ogarnąć, ale bardzo to do mnie przemawiało. W latach dziewięćdziesiątych artykuły o graffiti zaczęły pojawiać się w magazynie Poplife, który, jak sądzę, był swego rodzaju linią startową dla większości ludzi, którzy zajmowali się graffiti w latach dziewięćdziesiątych. Opisywane w nim były bardziej konkretne zasady, na których działa graffiti. Ale nie tylko, zrozumiałem, że graffiti jest częścią pewnego stylu życia, na który składał się np. określony styl ubierania się, czy pewien rodzaj muzyki, rap. Do tego czasu słyszałem tylko eurodance'owy disco rap, który po rewolucji napływał na nas ze wszystkich stron. W tym okresie hip hop, jako subkultura, składał się głównie z breakdance'u, dj-ingu, graffiti i rapu, z których żaden szczególnie się nie wyróżniał. Była tylko garstka osób robiących rap. Przełom nastąpił gdzieś po 2000 roku. Mi się kojarzy z tym, kiedy w kinach pojawił się film 8 Mila z Eminemem. Wtedy też pojawiło się sporo nowych osób i hip hop, rap, stał się o wiele bardziej popularny. Nagle wszyscy założyli luźne spodnie i czapki z daszkiem. Ja zacząłem rapować później, na początku nawet nie miałem zamiaru tego robić.
Czy można więc powiedzieć, jak długa jest Pana kariera rapowa?
Rap robię od mniej więcej dwa tysiące szóstego roku, wtedy zaczęły się nagrania demo, ale nie miałem większych ambicji. W ogóle nie śledziłem czesko-słowackiej sceny rapowej. Nic. Bardzo lubiłem robić instrumentale, ale nie było zbyt wielu okazji, by je komuś pokazać, co sprawiło, że zacząłem pisać pierwsze teksty, a potem nagrywać. Był ro wtedy tylko rodzaj spędzania wolnego czasu. Pierwsze nagrania studyjne pojawiły się kilka lat później.
Czy od tego czasu zmienił się Pan jako twórca?
Oczywiście, jestem starszy i ogólnie bardziej doświadczony. Kiedyś starałem się pracować w ramach standardów. Również mój światopogląd się zmienił, zmienił się przez pewne wydarzenia, które miały miejsce, złe i dobre, których nikt z nas nie może uniknąć. To wszystko znalazło odzwierciedlenie w mojej twórczości.
Czy dla pojedynczych albumów jest coś charakterystycznego? Coś, co je wyróżnia?
Zdecydowanie. Zaczeło się tak, że zrobiliśmy amatorski film w 2013 roku i mój kolega, który był zaangażowany w "soundtrack" i grał jedną z ról, przyszedł do mnie po wszystkim i zapytał, czy skoro tak dobrze bawię się z rapem, nie chce pójść do jego studia spróbować coś nagrać. Miał za sobą kilka projektów i dużo większe doświadczenie. Ja miałem wtedy kilka własnych nagrań z dyktafonu i nawet nie wiedziałem o czym jest nasz rap, w zasadzie znałem tylko rap z lat 90-tych, na którym się wychowałem. Ale pomyślałem, że nie możemy robić tu gangsta rapu jak w LA i moje pierwsze płyty były bardzo podobne do tego, co robię teraz. Do tego dochodził klimat profesjonalnego studia, więc czułem potrzebę bycia bardziej "odpowiedzialnym" i zacząć traktować to trochę poważniej. Zacząłem więc słuchać wszystkich albumów, które powstały tutaj od 2003-4 roku, aby zorientować się, czym właściwie jest nasz czeski i słowacki rap, który bardzo mnie zainspirował. Potem nagraliśmy razem album, ale nie był on zbyt osobisty i ja dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że rap jest instrumentem, którego tak naprawdę szukałem, aby wyrazić siebie i opowiedzieć historie, które nosiłem w sobie. Wtedy się zaczęło, wyszła pierwsza solowa płyta i nadal nie czułem się wypisany, potem druga. W tym czasie byłem już zalany tematami, miałem potrzebę zagłębienia się w nie. Patrzyłem na to, co inni robią na scenie, na tematy, style i myślałem, że ja również mogę spróbować tego i tamtego. Nie stawiałem sobie żadnych granic, po prostu tworzyłem jedną rzecz za drugą, w zależności od tego, czym się inspirowałem lub, co działo się w moim życiu w danym momencie. Dziś widzę, że chyba brakowało mi dystansu. Większości z tych płyt nawet nie słucham, po prostu uważam, że powinienem był poczekać i zrobić to bardziej świadomie. Ale wyszły i dobre rzeczy, więc traktuję to jako cenne doświadczenie. Przy ostatniej płycie wiedziałem, że chcę to zrobić inaczej. I tak naprawdę wróciłam do początku, przypomniałam sobie, dlaczego zaczęłam to wszystko, że chciałam się bawić, a nie robić to jak wszyscy, musiałam na nowo odnaleźć swoją "oryginalność".
Jak trudne to było?
Nie powiedziałbym, że trudne, po prostu musiałem sobie to uświadomić. Poruszałem się między ludźmi, którzy zajmowali się rapem lub byli z nim w jakiś sposób związani, omawialiśmy to codziennie, jak powinno się to robić, kto co zrobił... całkiem się w tym utopiłem. Ale nie chodzi o nich, to ja czułem presję i nie chciałem nikogo zawieść. A wszystko to pchało mnie gdzieś, gdzie nigdy nie chciałem iść. Kiedy zdałem sobie z tego sprawę, odłożyłem rap na jakiś czas na bok i zacząłem robić coś innego. Zacząłem chodzić do zespołu teatralnego, bo w pewnym sensie zawsze mnie to też pociągało. Tam dostałem mnóstwo nowych inspiracji, poznałem wielu wspaniałych artystycznych ludzi i wspólnie robiliśmy różne improwizowane skecze, jakby nie miało znaczenia, kto co o nas pomyśli. Graliśmy głównie dla siebie, ale w pełni. I w ciągu tych trzech lat powstały piosenki z ostatniego albumu. Nie planowałem nawet zrobienia kolejnego albumu, powstał on mniej lub bardziej przypadkowo, nie było tyle czasu na pisanie i nagrywanie, ale w końcu starczyło go na album. Odkładając rap stworzyłem naturalny dystans, którego mi przedtem brakowało. Zarówno zastosowałem różne metody, o których rozmawialiśmy w zespole, jak na przykład jak zbudować lepszą historię lub pracować z tekstami. Przy ostatnim albumie miałem już wyznaczony kierunek i granice i świadomie odizolowałem się od otaczających mnie wpływów. Powiedziałem sobie, że będzie to zabawne, proste, w 100% ostrawskie i oparte na starym rapie, który przemawiał do mnie w latach 90. Takie rzeczy, że kiedy usłyszałem je, gdy miałem jedenaście lat, pomyślałem: tak, ja też chcę to kiedyś zrobić. Chociaż wtedy nie zdawałem sobie sprawy, że z wiekiem muzyka też się zestarzeje.
Ale czy nie trudniej jest cokolwiek tworzyć, jeśli nie korzysta się z fali tego, co aktualnie jest popularne?
Herman Melville powiedział, że lepiej jest ponieść porażkę w oryginalności, niż odnieść sukces w imitacji. Oczywiście też zależy od tego, czego kto oczekuje. Im jestem starszy, tym bardziej zdaję sobie sprawę, że po prostu lubię tworzyć muzykę i przez lata w tej subkulturze nie czuję już potrzeby udowadniania czegokolwiek. Feedback jest oczywiście bardzo ważny, bo motywuje nas i popycha dalej, tylko nie chciałbym robić z tego intencji. Dodatkowo daje mi to swobodniejszą rękę do tworzenia. Wiele osób chce jechać na fali komercji i wrzucać dokładnie to, co ludzie chcą usłyszeć. Wydaje mi się, że obecnie publiczność nie jest tak wymagająca. Są ludzie, którzy wyznaczają kierunek, wymyślają, dokąd zmierzać i jak działać, a potem są ludzie, którzy podążają za nimi, kopiują ich know-how i sukces jest gwarantowany, pod warunkiem, że nie są całkowicie bez talentu. Chyba nie należę do żadnej z tych grup, zawsze czułam potrzebę robienia rzeczy bardziej po swojemu.
Jest Pan też oryginalny w tym, że używa gwary ostrawskiej, czy to Pana język ojczysty, czy te ostrawskie korzenie odnalazł Pan później?
Cóż, to zawsze było obecne w mojej muzyce, ale nie w takim stopniu jak w przypadku ostatniego albumu. Zacząłem to robić świadomie i na maksa. Pamiętam, że gdziekolwiek bym nie poszedł i nie usłyszał ciekawego słowa, którego nawet nie znałem, zapisywałem je z zamiarem wykorzystania go później w tekstach. Wymyśliłem też kilka własnych słów, zwłaszcza gdy potrzebowałem rymu do innego słowa i miałem nadzieję, że słuchacz to zrozumie. Pamiętam jako dziecko, że pokolenie naszych ojców tak mówiło, my uważaliśmy to za śmieszne i mówiliśmy, że nigdy tak nie będziemy mówić. A teraz... im jestem starszy, tym bardziej wydaje mi się to naturalne. Staram się zachować w piosenkach naturalną kolej słów, żeby to brzmiało tak, jakbym mówił to do kogoś normalnie i nie brzmiało to zbyt machinalnie, jak wtedy, gdy na przykład Prażanie postanawiają zrobić film osadzony w Ostrawie i próbują mówić z akcentem ostrawskim.
A jak wybiera Pan tematy? Mówią, że jest Pan najśmieszniejszym raperem. Czy humor i rap idą w parze? Wydaje mi się, jako kompletnemu laikowi, że w rapie jest dużo złości.
Lubię proste historie. Już jako dziecko lubiłem, gdy mój tata słuchał Pavla Dobeša, że brzmiało to jak od zwykłego faceta idącego ze swojej zmiany i przeżywającego swoje normalne historie życiowe. Nic wielkiego, małe bohaterstwo, jak historia sąsiada kradnącego gruszki zza płotu i takie tam. Zafascynował mnie sposób, w jaki potrafił potraktować tak prosty temat, z dowcipem i tą ostrawską gwarą. To później bardzo mnie zainspirowało w pisaniu, które robię dzisiaj. Uważam też, że rap to gatunek jak każdy inny i są ludzie, którzy robią to w określony sposób i inni, którzy robią to w zupełnie inny sposób. Lubię, żeby rzeczy były zabawne, ale też żeby dawały do myślenia.
Youtube: POSLEDNÍ OSTRAVSKÝ GANGSTER - GALATY DOLU /+ FIUDA, DJ ČESKI/ (vhs video)
Czy ma Pan jakieś tematy, do których często wraca?
Zdecydowanie, dobrze mi wychodzi pisanie z pozycji faceta z Ostrawy, który trochę wszystko olewa, lubię taki rodzaj prostego myślenia. Na przykład często piszę o eskapadach, dewocji i zdradach, ale staram się, żeby było to zabawne. Najczęściej opieram teksty na historiach - moich lub z mojego otoczenia, czasem jest to kompozycja kilku historii, ale zazwyczaj nie są one całkowicie wymyślone. Staram się unikać tematów, które są tylko chwilowe, że coś się dzieje teraz, jak skandal w mediach, a ludzie pragną tego jakoś wykorzystać dla siebie by zaistnieć, ale za rok czy dwa nie będzie to już miało sensu. Staram się pisać teksty, które będą aktualne za dziesięć lat.
Czy zatem by rapować trzeba coś życiu przeżyć, znać ulicę?
Pewnie nie, jest wiele osób, które piszą o rzeczach, na których się nie znają tylko dlatego, że to są tematy, o których "powinni" rapować. I jest też tak, że co się kupuje, to się robi, a publiczność nie jest aż tak wymagająca, Troška robi Babovřesky i kina pękają w szwach, krytycy mogą szaleć, ale on wie, po co to robi. Podobnie jest w rapie. Ale czasy się zmieniają i można się zastanawiać, czy rap jest w ogóle jeszcze o ulicy, czy stany lękowe kogoś zamkniętego w pokoju albo historia człowieka oglądającego sztuczne życia na Instagramie i bojącego się wyjść między ludzi nie są bardziej interesujące dla nowego pokolenia.
Czy sceny rapowe na naszej małej przestrzeni - Czechy, Słowacja, Polska - są połączone?
Zawsze postrzegałem scenę czesko-słowacką jako bardzo połączoną, czy też zunifikowaną, z Polakami chyba trochę mniej, nie znam na tyle tej sceny, żeby móc dać bardziej precyzyjną odpowiedź. Z Polakami jest bariera językowa, więc nie wszyscy ich rozumieją. Tu, na Śląsku, możemy się jeszcze dość dobrze dogadać, ale im dalej od granicy, tym jest trudniej, zwłaszcza dla młodego pokolenia. Nasze języki wciąż ewoluują i zastanawiam się, czy za kilkadziesiąt lat kolejne pokolenie Czechów nie będzie miało sporego problemu z porozumieniem się ze Słowakami.
Skąd wziął się pseudonim – Poslední ostravský gangster (Ostatni Gangster Ostrawy)? To brzmi trochę nostalgicznie.
To było tak, że pierwotnie miałem ksywkę C-gun, ale tego pseudonimu używało więcej wykonawców np. w Niemczech czy Serbii i potem zdarzało się, że ludzie się mylili, więc chciałem czegoś bardziej oryginalnego i w 100% własnego. W jednym ze starszych tekstów użyłem sformułowania "Poslední ostravský gangster" i gdy pewnego dnia przypomniał mi o tym kolega, zacząłem się nad tym zastanawiać. Właściwie to ma w sobie wszystko, czego potrzebuję - nawiązanie do miejsca, z którego pochodzę i nostalgię za czasem, który już nie wróci. Ale oczywiście to tylko taka hiperbola.
Dyskografia:
Tenki & C-Gun - album Experiment (2014)
C-Gun - album Tip Tape Top (2016)
C-Gun - album Analfabeat (2017)
Poslední ostravský gangster - album Galaty Dolu (2020)
W III kwartale 2024 r. w obiektach zbiorowego zakwaterowania na terenie województwa morawsko-śląskiego skorzystało łącznie 353,7 tys. gości, w tym 72,4 tys. obcokrajowców. Liczba udzielonych noclegów wyniosła 1,01 mln noclegów i spadła o 0,8% rok do roku. Większą liczbę gości i noclegów w porównaniu do analogicznego okresu roku poprzedniego odnotowano w przypadku klientów zagranicznych, natomiast rezydenci zanotowali spadek.
W budowanym tunelu Višňová niedaleko Żyliny rozpoczęto układanie cementowo-betonowej nawierzchni drogowej. Tym samym najdłuższy tunel na Słowacji po raz kolejny jest nieco bliżej ukończenia. Poinformował o tym Zarząd Dróg Krajowych. Uruchomienie tunelu planowane jest obecnie, po wielu latach opóźnienia, na koniec przyszłego roku.
Grupa Kapitałowa Stalexport Autostrady, zarządca płatnego odcinka Katowice-Kraków autostrady A4, podsumowała trzy kwartały 2024 r. z przyrostami w zakresie kluczowych wskaźników finansowych. W porównaniu do analogicznego okresu ubiegłego roku wzrosły przychody oraz zysk netto. I to mimo faktu, że średnie natężenie ruchu na koncesyjnym odcinku drogi w ciągu trzech kwartałów bieżącego roku spadło o 0,3 proc. w stosunku do analogicznego okresu ubiegłego roku.
ekspozycja historie regionu Liptov i jego okolicy, jego architektury, ...
jest wyspecjalizowaną firmą budowlaną działającą na terenie całej Republiki Czeskiej oraz krajów UE.
jest grupą zrzeszającą szkół policealnych w prestiżowych kierunków sztuki i projektowania mody
Frekomos
dle firemní klasifikace
Czechy, Kraj morawsko-śląski
Portal i-Region.eu
na podstawie doświadczenia
Czechy, Kraj morawsko-śląski
Portal i-Region.eu
na podstawie doświadczenia
Czechy, Kraj morawsko-śląski