Na początku stycznia lekarze z Ostrawy wyjechali z misją do zachodnioafrykańskiego Beninu. Grupę czeskich ekspertów prowadził dziekan Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu w Ostrawie i uznany epidemiolog Rastislav Maďar, który po powrocie do domu podzielił się z naszym portalem wieloma cennymi doświadczeniami i przeżyciami.
Powiedz nam, ile czasu poświęciłeś na planowanie całej podróży?
Zaczęliśmy dopracowywać szczegóły misji w miesiącach letnich, a więc już z około półrocznym wyprzedzeniem. Obejmowało to między innymi uzyskanie zgody na wykonywanie zawodu na terytorium Beninu od Krajowej Izby Lekarskiej oraz Ministerstwa Zdrowia Beninu. Profesjonalnie, biorąc pod uwagę skład naszego zespołu doświadczonych lekarzy, liderów w swojej dziedzinie, nie było problemu, jednak wcześniej konieczne było przesłanie dyplomów, życiorysów i innych dokumentów do przetłumaczenia na język francuski, a następnie skontaktowanie się z lokalnymi władzami.
Z pewnością uczciwie się na to przygotowałeś, ale czy było coś, co Cię zaskoczyło?
Program operacyjny zaplanowano na dwa intensywne tygodnie. Koledzy z Beninu z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem wyselekcjonowali odpowiednich pacjentów, którzy zostali wskazani do zabiegów chirurgicznych. I chociaż wykonali świetną robotę, czasami inny chirurg był zaskoczony, gdy otworzył pacjenta, ile różnych problemów znalazł do rozwiązania. Nagle operacja może potrwać kilka razy dłużej niż planowana godzina. W rezultacie cały program operacyjny czasami przesuwał się na godziny wieczorne, a przy tak wymagającej fizycznie i psychicznie pracy z dużą odpowiedzialnością nie jest to łatwe. Ponadto w wymagających warunkach lokalnych.
Dlaczego wybrałeś Benin?
Odpowiada za to doskonała współpraca z organizacją non-profit Benin Santé i Towarzystwem Przyjaciół Beninu Sante, ale przede wszystkim statystyki zdrowotne Beninu mówią o przyczynach. Śmiertelność noworodków i matek jest dwudziestokrotnie wyższa niż w Republice Czeskiej. Z drugiej strony dostępność wysokiej jakości opieki zdrowotnej, biorąc pod uwagę liczbę lekarzy na 1000 mieszkańców, jest w Czechach sześćdziesięciokrotnie wyższa. Z tego też powodu średnia długość życia w tym kraju wynosi nieco ponad 60 lat. Wierzymy, że nasze długoterminowe wysiłki przyniosą widoczne rezultaty, tak jak to zrobiliśmy w innych krajach kontynentu afrykańskiego w ostatnich dziesięcioleciach.
Wspomniałeś o innych krajach Afryki. Gdzie jeszcze jeździłeś na podobne misje?
Liczba misji, które odbyłem w trakcie mojej praktyki lekarskiej, zbliża się do 20. W Afryce jako lekarz humanitarny pracowałem głównie w Malawi, Zambii i Tanzanii, czyli bardziej po jej wschodniej stronie. Inny członek naszej grupy, docent Ondřej Šimetka, kierownik Kliniki Ginekologii i Położnictwa Szpitala Uniwersyteckiego w Ostrawie oraz Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu w Ostrawie, pracował wcześniej w Liberii i oboje odbyliśmy szereg misji w biednych krajach azjatyckich. Była to jednak premiera dla ordynatora chirurgów Szpitala Uniwersyteckiego w Ostrawie, profesora nadzwyczajnego Lubomíra Martínka, jako uczestnika misji i w ogóle premiera na kontynencie afrykańskim. Ale spisał się naprawdę dobrze.
Czy Benin różnił się od innych krajów afrykańskich, które znasz?
Klinika, w której pracowaliśmy, była na przyzwoitym poziomie. Wreszcie benińsko-czeski lekarz Vincent Zoundjiekpon, który również był częścią naszego zespołu i faktycznie zainicjował naszą współpracę, włożył w nią mnóstwo swojej energii i czasu. W Beninie poznaliśmy wiele ważnych osobistości, a część z nich studiowała w Czechosłowacji. Zaskoczyło mnie, że większość z nich nawet po kilkudziesięciu latach mówi płynnie po czesku, także dzięki temu, że słuchają czeskich stacji radiowych przez Internet. Nadal mają bardzo pozytywne stosunki z Republiką Czeską. Spędzili tu lata życia, które wszyscy studenci uważają za jedne z najpiękniejszych w swoim życiu.
O ile lepiej chcesz osiągnąć w Beninie? I czy coś takiego jest w ogóle możliwe w takim kraju?
Chcielibyśmy tam rozwijać inne dziedziny medycyny, np. neonatologię, chirurgię oka przy częstych zaćmach, planujemy mobilną klinikę, która będzie wychodzić w teren, także do bardziej odległych obszarów wiejskich. Położymy także nacisk na profilaktykę np. wirusowego zapalenia wątroby, których niestety jest sporo.
W tym celu będziemy potrzebować funduszy od zwolenników i darczyńców, ciągłej współpracy z organizacjami non-profit Benin Sante i International Humanity, a nie możemy obejść się bez pomocy lokalnych partnerów w samym Beninie. Pozytywem jest to, że w przyszłości nieodpłatną pracą wolontariacką zainteresuje się kilku doświadczonych lekarzy ze Szpitala Uniwersyteckiego w Ostrawie, a także z naszego Wydziału Lekarskiego. Z czasem być może będziemy mogli zaangażować także studentów w formie stypendiów studenckich.
Musiałeś spotkać się z wieloma trudnymi przypadkami i historiami w kraju. Który z nich najbardziej Cię uderzył?
Stosunkowo młoda kobieta przyjechała do nas z Nigerii z problemem ginekologicznym i gromadzeniem się wody w brzuchu. Z tego powodu nie była w stanie prowadzić życia rodzinnego ani pracy, po prostu wędrowała po kraju i zdana była na pomoc dobrych ludzi. Absolutnie rozpaczliwa sytuacja, bez nadziei na poprawę. W końcu starsza pani przywiozła ją do nas do kliniki. Musieliśmy poprosić ją o wykonanie tomografii komputerowej, aby sprawdzić, czy jest to stan operacyjny. Bardzo chcieliśmy jej pomocy. Jakość życia była tragiczna i prawdopodobnie nie wytrzymałaby długo. Pomijając ten przypadek, muszę też powiedzieć, że nawet po tylu latach i wielu misjach zawsze wzruszają mnie przypadki znacznego niedożywienia dzieci.
Ilu pacjentów czekało na Ciebie? Jakie działania podjąłeś na miejscu?
Koledzy operowali każdy według swojej specjalizacji, chirurg najczęściej przepukliny, wodniaki, żylaki powrózkowe, ginekolog zajmował się różnymi nowotworami, mięśniakami, musieliśmy nawet wcześniej prosić Ministerstwo Zdrowia Beninu o specjalne pozwolenie na przetaczanie krwi w razie potrzeby. Sonografia była powszechna u kobiet w ciąży. Otóż moim zadaniem były gorączki, malaria, niedożywienie, infekcje dróg oddechowych i moczowych i tym podobne. W ramach programu udało nam się zorganizować podpisanie Porozumienia o współpracy z Wydziałem Lekarskim w Parace. Na zaproszenie spotkaliśmy się z Ministrem Zdrowia Beninu, a następnie z Marszałkiem Parlamentu, którzy byli bardzo zainteresowani naszą pracą i możliwością dalszej współpracy.
Benin to zupełnie inny świat. Czy możesz opisać, jak wygląda tamtejsza opieka zdrowotna lub szpital?
Oprócz naszej kliniki osobiście odwiedziłam podczas mojego pobytu tylko jeden mały szpital i to w bardzo wyjątkowym miejscu, jakim jest miasto Ganvia. Od XVIII wieku na wodzie, w domach na palach, mieszkało tu dziesiątki tysięcy mieszkańców. Ich szpital był na znacznie niższym poziomie niż nasza klinika. Dużym problemem w Beninie jest ogólnie brak środków w służbie zdrowia i naprawdę znaczny niedobór lekarzy. Sytuacja pogarsza się od miast po wieś i od gęsto zaludnionego południa na północ.
Jednocześnie jest to jeden z najbiedniejszych krajów Afryki Zachodniej. Czujesz to mocno na miejscu?
Benin jest stosunkowo stabilnym krajem, który szybko rozwija się politycznie. Minie jednak trochę czasu, zanim osiągnie poziom, który uważamy za akceptowalny tutaj standard. Podczas pierwszej misji poruszaliśmy się przez większość czasu w trzech najważniejszych miastach: Cotonou, Porto Novo i Ouido. Poziom kraju widać też po tym, że nawet w stolicy prawie wszędzie tylko główna droga jest asfaltowa, a większość zakrętów z niej to drogi gruntowe. Gdy następnym razem przeniesiemy się z przychodnią mobilną na peryferie kraju, sytuacja tam z pewnością będzie dramatycznie gorsza.
Przekazaliście w Beninie wiele doświadczeń. Czy będziesz teraz obserwował, jak kontynuują z nimi współpracę w kraju?
Informacje z kliniki otrzymujemy na bieżąco nawet po powrocie do Czech. Informują nas także o rozwoju stanu zdrowia operowanych pacjentów. To niesamowite, jak szybko większość z nich wraca do zdrowia. Wspólnie przygotujemy kolejne misje i dalszy rozwój kliniki.
Udało Ci się poznać kraj jako taki, czy nie było na to czasu?
Poza pracą nie było zbyt wiele czasu na podróże. Udało nam się jednak odwiedzić wyjątkowy narodowy festiwal voodoo, który pochodzi prosto z Beninu. Zwiedzanie wspomnianego już wyjątkowego na skalę światową miasta na wodzie, jak inaczej niż łodzią, było również przeżyciem. Na szczęście nie było to daleko od naszej bazy
Zakończyłeś swoją podróż do Beninu – czy Twoi afrykańscy koledzy również planują odwiedzić nas w Ostrawie?
Naszą intencją jest naprawdę pokazać benińskim lekarzom wysoką jakość współczesnej medycyny europejskiej, nauczyć ich czegoś nowego, a następnie przekazać to swoim kolegom, gdy wrócą do domu. Będziemy także otwarci na wymianę studencką i wsparcie wspólnych badań naukowych. Dużą zaletą jest to, że wspomniany benińsko-czeski lekarz dr Vincent pracuje na Morawach, dzięki czemu nasze osobiste spotkania są możliwe niemal w każdym tygodniu.
Jedziesz na wieś pomagać, wiele już przeżyłeś, ale czy emocje też odgrywają dużą rolę? Czy potrafisz wyrzucić z głowy historie ludzi żyjących w tym kraju?
Emocje się pojawiają, ale wszyscy musimy je w sobie kontrolować. Jeśli ktoś upadł, nie pomógłby już nikomu. Będzie musiał wyjechać i do końca życia nosić w sobie poczucie porażki. Na misjach pomaga nam „porozmawiać o tym” wieczorem. Jest to forma niezbędnej higieny psychicznej.
Czy masz już zaplanowane inne misje?
W tym roku chcielibyśmy przynajmniej jedną lub dwie grupy więcej, najlepiej latem, ponieważ przygotowania trwają wiele miesięcy. Zobaczymy jak szybko to pójdzie. Jeśli chcemy rozwijać opiekę nad wcześniakami czy przeprowadzić operację oka, musimy najpierw zaopatrzyć się w niezbędny sprzęt techniczny, w tym także inkubator. Ewentualnie pozyskać finansowanie na ich przejęcie, co w dzisiejszych czasach nie jest łatwe.
Autor: Petr Sobol
W III kwartale 2024 r. w obiektach zbiorowego zakwaterowania na terenie województwa morawsko-śląskiego skorzystało łącznie 353,7 tys. gości, w tym 72,4 tys. obcokrajowców. Liczba udzielonych noclegów wyniosła 1,01 mln noclegów i spadła o 0,8% rok do roku. Większą liczbę gości i noclegów w porównaniu do analogicznego okresu roku poprzedniego odnotowano w przypadku klientów zagranicznych, natomiast rezydenci zanotowali spadek.
W budowanym tunelu Višňová niedaleko Żyliny rozpoczęto układanie cementowo-betonowej nawierzchni drogowej. Tym samym najdłuższy tunel na Słowacji po raz kolejny jest nieco bliżej ukończenia. Poinformował o tym Zarząd Dróg Krajowych. Uruchomienie tunelu planowane jest obecnie, po wielu latach opóźnienia, na koniec przyszłego roku.
Grupa Kapitałowa Stalexport Autostrady, zarządca płatnego odcinka Katowice-Kraków autostrady A4, podsumowała trzy kwartały 2024 r. z przyrostami w zakresie kluczowych wskaźników finansowych. W porównaniu do analogicznego okresu ubiegłego roku wzrosły przychody oraz zysk netto. I to mimo faktu, że średnie natężenie ruchu na koncesyjnym odcinku drogi w ciągu trzech kwartałów bieżącego roku spadło o 0,3 proc. w stosunku do analogicznego okresu ubiegłego roku.
ekspozycja historie regionu Liptov i jego okolicy, jego architektury, ...
jest wyspecjalizowaną firmą budowlaną działającą na terenie całej Republiki Czeskiej oraz krajów UE.
jest grupą zrzeszającą szkół policealnych w prestiżowych kierunków sztuki i projektowania mody
Frekomos
dle firemní klasifikace
Czechy, Kraj morawsko-śląski
Portal i-Region.eu
na podstawie doświadczenia
Czechy, Kraj morawsko-śląski
Portal i-Region.eu
na podstawie doświadczenia
Czechy, Kraj morawsko-śląski